Zupełnie nie wiem co myśleć
Miałam zamówić słonecznik dla ptaków, ale...
kilka dni temu wysłuchałam w radiu wypowiedzi pana, który twierdził, że nasze dokarmianie powoduje tylko choroby i zarazy wśród ptaków bo zwykle w naturze nie ma tak, że dziesiątki ptaków, zdrowych i chorych pobiera pokarm z jednego żródła
I jeszcze dzisiaj na Onet przeczytałam jak dokarmiać ptaki " z głową" i....
każą codziennie czyścić karmnik
Czy my dokarmiając bardziej szkodzimy czy faktycznie pomagamy?

Marysiu! Ja dokarmiam od ponad dziesięciu lat i jestem przekonana o słuszności swojego działania. Uważam też, że ptaki bez nas sobie poradzą i jak nie zajdą pokarmu podczas bardzo ostrej zimy (czego ostatnio nie uświadczysz), to nastąpi naturalna selekcja najsłabszych i najbardziej gapowatych ptaków. Jednak dobrze odżywiony, co idzie za tym silny ptak jest lepiej przygotowany do sezonu lęgowego.
Na pewno facet ma rację, bo karmnik to trochę jak bar mleczny albo poczekalnia w przychodni. Dużo osobników z różnym stanem zdrowotnym. No i mogą się zarazić, a jakże! Mają swoje ospy, wirusy wszelakie.

Ja mam swój cel. Chcę dokarmiać ptaki, żeby poczuły się w moim ogrodzie jak u siebie i przez cały rok pomagały mi w walce ze szkodnikami. Potem w pobliżu zakładają gniazda i wychowują dzieci.
Można powiedzieć, że dla bezpieczeństwa ptaków w zasadzie powinniśmy je z ogrodu odganiać, bo przecież zagrażają im koty, mogą utopić się we wiadrze, uderzyć o szybę, zaplątać w jakieś sznurki, itd. No i te nieszczęsne karmniki, gdzie się zarażają!

Ja jednak jestem za opcją dokarmiania, wieszania budek, poidełek. Chcę żeby ptaki przylatywały i dobrze się u mnie czuły.

Miłko, ja też od wielu lat dokarmiam ptaki, naszykowałam już wór orzechów, ale...
Dzisiaj czytam felieton w wyborczej i pan Jacek Betleja, który jest doktorem ornitologii, pracuje w Dziale Przyrody Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu. pisze, cytuję wybrane fragmenty:
Cały tekst jest długi, pisze też o szczygłach, pustułkach... i paszkotach, które zimą żywią się jemiołą

Czyli wszystko się zgadza! Absolutnie nie polemizuję! Nie trzeba dokarmiać, doskonale dadzą sobie radę! Myślę, że każdy indywidualnie powinien podjąć świadomą decyzję o dokarmianiu ptaków.
Swoje argumenty "za" wytoczyłam już wcześniej. Chcę, żeby ptaki były obecne w moim ogrodzie.
Dokarmia Wajrak, dokarmia Kruszewicz ("warto dokarmiać, bo to jest przyjemne") .
Polecam:

Podzielam zdanie Miłki! Ptaki dokarmiam od dziecka. Tu gdzie teraz mieszkam ptactwa jest dużo i, aby nie było tłoku w karmniku rozstawiłam w ogrodzie kilkanaście. Oczywiście najwięcej przed oknem w 'salonie'

Przy okazji podcinania drzew, czyszczone są za jednym zamachem budki lęgowe.


fot.05.02.2022r
.

W tym sezonie pokazała się u mnie parka sierpówek a ponieważ podsypiały na mojej sośnie postanowiłam zrobić tam dla niech domek. Podpatrzony w sieci powstał niedawno ale czy się im spodoba



Na razie chętnych nie widać

Nie ma takiego wątku i chyba nie ma sensu tworzyć - taki mam kolejny "patent" aby ptaki nie rozbijały się o nasze okna



Kupiłam folię statyczną, pocięlam na paski i działa Wisi już kilka tygodni i żaden się nie rozbił, a waliły w szybę wielokrotnie w poprzednich latach

Wiesiu i jak z sierpówkami? Czy jakiś inny ptak może zajął budkę?

Marysiu super patent

Marysiu! To faktycznie dość poważny problem. Mimo, że ja zwracam na to uwagę, u mnie tez rozbiło się kilka ptaków. Ja staram się przysłaniać okna firankami i zawieszam coś na oknach. U sąsiada rozbił się na szybie zimorodek, bo nisko zaiwaniał z jeziorka na jezioro.
Twój patent jest dobry. I wart naśladowania.

Świetny pomysł Marysiu , u mnie problem istnieje mimo firanek, na razie wieszam jakieś błyskotki ale taka folia to chyba lepszy sposób

Efciu, no niestety jak na razie nikomu się to nowe lokum nie spodobało

Gorąco jest i sucho. Ptaki piją u mnie z balii i konewek, ale wystawiłam również moja patelnię. Ona jest wewnątrz emaliowana i w zasadzie nie była używana w kuchni.

Bardzo fajne karmiki Ci wyszły Sam budowałem wiele razy karmiki i muszę przyznać, że aż takie ładne mi nie wyszły

Proszę usunąć link ze stopki - niezgodne z regulaminem!

Pokazywałam je w swoim wątku, ale skoro jest tematyczny to tu też wkleję.

Ta dziwna zimo-wiosna sprowokowała nas do zajęcia się budkami dla ptaszorków. Muszę je zachęcić, żeby zechciały z nami zamieszkać, bo zauważyłam, że tej zimy było wyjątkowo mało ptaszków, nie wiem dlaczego...

Mamy dwie budki z poprzedniego roku i dokupiliśmy dwie nowe (do samodzielnego montażu).






Stare budki odświeżyliśmy z zewnątrz, a w środku wypaliliśmy taką opalarką (650 st C) do ściągania farby.
A nowe pomalowalismy z zewnątrz lakierobejcą, w środku są z surowego drewna




Potem każda budka dostała takie pogrubienie na wejściu, bo w nowych nie było, a w starych były zniszczone przez jakiegoś dziobaka, który chciał sobie wejście powiększyć
Potem dorobimy jeszcze wszystkim budkom blachę na daszku, żeby dłużej posłużyły i... trzeba będzie im znaleźć miejsce na drzewach, albo słupach

Kupiłam dwie budki, bo stare rozsypują się ze starości. A plany miałam takie, że poszukam w necie pomysłów i coś zrobię sama. Widziałam nawet takie zrobione ze starych butów.
Jednak poległam i zamówiłam. Nawet już złożone, bo na składanie jakoś weny nie miałam:




A stara pokiereszowaną strasznie. Co chwila jakiś ptaszor ją rozkuwa, niedługo bocian się w niej zmieści

Też się zastanawiam jaki dziobak tak rozkuwa wejście do , w sumie, niedużej budki...

Takie czasy, budka dla większego ptaka, a wlot dla sikory. Dawniej takie budki miały wieksze wloty, budki z takimi wlotami, jak na zdjęciu były o 1/3 mniejsze i służyły głównie dla sikor, choć muchołówki i inne gatunki też mogą w nich zamieszkać. Dzisiaj są nowe czasy i w dużych budkach sa małe otwory zabezpieczone przed dzięciołami dodatkowymi wzmocnieniami, żeby przypadkiem nie zajęły dogodnej dla siebie budki. Dzięcioły nie dają za wygraną i domagają się większych wlotów. Warto je mieć w ogrodzie, są niezwykle kontaktowe i pięknie ubarwione. W przeciwieństwie do kruków, które wpadną na dzień dobry przelotem, dzięcioły, które zamieszkają w pobliżu większość czasu spędzają w zagrodzie i towarzyszą człowiekowi w pracach ogrodowych.

A ja miałam w takiej budce dwa lata temu kowalika. Najpierw zalepił otwór (bo one tak robią) do wielkości maleńkiej dziurki, a potem go rozkuł. Przy okazji pokruszyło się też trochę drewna wkoło otworu.
A może, skoro budka stara, to zamieszkały w szczelinach jakieś robale i dzięcioł je wyjadał?

Tak mogło być Ewa. Wielkość otworu decyduje, kto się może wprowadzić, niektórzy nie chcą dzięciołów, chcą, żeby inne gatunki miały schronienie, więc dają mniejszy otwór. 27mm dla mniejszych sikor, 33mm dla większych, 45 szpaki i dzięciołki itd, 55 dla dudka.

takasobie napisał:

Miłka w tej budce pół otwartej miałeś jakieś lęgi ja kupiłem i powiesiłem z myślą o Kosach ale nikt nie interesuje się tym domkiem ...