Rhododendronów z grupy
Yakushimanum mam kilka. Zakładając ogród na słabych i suchych piaskach, a do tego na zupełnie pustym nieosłoniętym placu stwierdziłem, że muszę sadzić bardziej odporne rośliny.
Gdzieś wówczas wyczytałem, że ta grupa jest właśnie taka. Mniej wrażliwa na słońce i radząca sobie z niedostatkiem wilgoci. No i ... prawie się to sprawdziło. Piszę prawie bo słońce faktycznie nie jest im straszne,
nawet rzekłbym że bardziej słoneczne stanowisko zapewnia obfitsze kwitnienie. Wilgoć w uprawie tych roślin jest jednak kluczowa, przy czym nie może to być w żadnym wypadku zastoisko wody.
Kwaśna, przepuszczalna, nawet słaba gleba jest więc całkiem dobrym stanowiskiem, o ile zapewnimy roślinom wystarczającą wilgotność.
Rodki z tej grupy są trochę mniejsze od pozostałych, a ich wspólną cechą jest zmiana barwy kwiatów w trakcie kwitnienia. Mocny, wyjściowy kolor w trakcie kwitnienia blaknie a na koniec kwiaty stają się kremowe.
Tak jest ze wszystkimi odmianami tej grupy, które posiadam. Swoją drogą grupa
Yakushimanum sprawdziła się u mnie tak dobrze, że skusiłem się też na inne gatunki.
I bardzo się z tego cieszę, choć po doświadczeniach z uprawą tych roślin w moim pierwszym ogrodzie na Podkarpaciu byłem dość sceptycznym.